2 sierpnia 2007

Google Earth a grafika 3D

Pamiętacie te czasy, gdy te lepsze komputery PC były wyposażone w karty graficzne Hercules (monochromatyczny obraz 720 na 350 punktów), a o karcie SVGA (265 kolorów w rozdzielności 800 na 600) i monitorze kolorowym marzyło się licząc grosiki w kieszeniach wytartych spodni? Mam nawet chyba jeszcze w jakimś pudle starą jak świat kartę CGA (grafika 320 na 200 i 4 jednoczesne kolory). Kiedyś na takiej karcie się pracowało i grało.

Potem nadeszły karty 3D, różnego rodzaju akceleratory i tak dalej. Ludzie za tym gonili. W tej chwili każdy normalny komputer ma kartę graficzną potrafiącą wyświetlać obraz wysokiej rozdzielczości, z mnóstwem kolorów i jeszcze do tego 3D. Karty różnią się jakością obrazu (w sensie kolorów, ostrości itp.) oraz wieloma parametrami, ale praktycznie każda karta potrafi wyświetlać standardowe okienka, odtwarzać filmy DVD, czy DIVX), a nawet uruchamiać większość gier. Lepsze, dużo droższe karty graficzne są potrzebne praktycznie jedynie zwolennikom zaawansowanych/nowoczesnych gier, ewentualnie grafikom. Przeciętny człowiek, nawet kupujący komputer do celów rozrywkowych, nie ma najczęściej potrzeby inwestowania w droższą niż dostępna w zestawie kartę graficzną. Wiem, wiem, maniacy gier i podkręcania zegarów zaraz powiedzą, że nie mam racji (prawda Włodek?). Pewnie, że nie zawsze jest tak, jak napisałem powyżej. Sam mając sporą praktykę w doradzaniu znajomym, czy rodzinie, w zakupach komputerowych wielokrotnie polecałem kupić lepszą kartę graficzną niż standardowa. Zawsze też polecałem zainwestowanie w peryferia: lepszy monitor, lepszy dźwięk, lepsza myszka czy klawiatura. A w tej chwili? Inwestowanie w kartę graficzną teoretycznie nie ma sensu (mówimy cały czas o użytkowniku, który przeważnie nie gra w gry komputerowe).

Tak przynajmniej można by sądzić z pozoru i jeszcze z rok temu sam bym tak doradzał. Ale pojawiły się dwie rzeczy zmieniające ten pogląd:

  1. Jedna to Windows Vista. Tu zaleca się lepszą kartę graficzną i rzeczywiście warto. Windows Vista Home Premium bez możliwości włączenia efektu Aero Glass wygląda biednie i nieciekawie. Fajniej już wygląda zwykłe Windows XP. Dopiero lepsza karta graficzna i wykorzystanie efektu przeźroczystości daje efekt.
  2. Drugą i - zaryzykuję stwierdzenie: nawet ważniejszą - sprawą jest Google Earth. Ta niepozorna aplikacja (teraz dostępna po polsku) jest rzeczą przełomową. Dla mnie jest to jedno z ciekawszych zastosowań komputera i Internetu. Możliwość zobaczenia każdej najmniejszej nawet mieścinki na świecie, i to jeszcze w trzech wymiarach – to jest dopiero coś. Twórcy tej aplikacji wpadli na genialny w swej prostocie pomysł. Mając satelitarne zdjęcia z naniesioną informacją o wysokości nad poziomem morza danego punktu, nałożyli obraz na trójwymiarową siatkę terenu. W Google Earth widzimy więc nie tylko dość aktualne zdjęcie satelitarne interesującej nas wyspy, ale możemy ją oglądać w 3D ze wszystkich stron. Możemy zbadać, czy wieczorem z plaży będzie trzeba do naszego pensjonatu zdrowo iść pod górę, czy nie? Możemy zobaczyć, czy między wybranym przez nas hotelem, a centrum szkoleniowym przebiega ruchliwa 8-pasmowa autostrada na estakadzie i w zasadzie nie mamy szans jej przejść pieszo w czasie krótszym niż dzień, choć jest to tylko 0.5 mili i wydawało nam się, że to taki korzystnie położony hotel (czytaj: niedrogi)? Możemy prześledzić bieg autostrady, którą będziemy jechać przez Alpy i zobaczyć, gdzie będą najfajniejsze widoki, znaleźć odpowiednio atrakcyjnie położony parking i potem tam się właśnie zatrzymać na postój (i zrobić na rodzinie wrażenie bywalca). Możemy sprawdzić, czy droga do zapomnianego zakątka Krety (foto poniżej) dalej jest taka dzika, jak 10 lat temu, czy może zbudowali już tam betonowy hotel dla zblazowanych Niemców (nie zbudowali, choć droga jest już lepsza, fundowana przez UE)? Możemy pokazać córce dokładnie którędy Tomek Wilmowski i jego wyprawa przemykali się przez przełęcz koło Nanga Parbrat i dlaczego nie mogli iść inną drogą (innej drogi nie ma, bo góry są tam zarąbiście wysokie). Możemy przed wyjazdem na rejs jachtem po Morzu Śródziemnym prześledzić wszystkie zatoczki i zobaczyć, w której warto rzucić kotwicę (czytaj: z której da się w sensownym czasie wdrapać się do najbliższej wioski po pięciolitrową butlę wina). Możemy zobaczyć, czy na środku zapomnianej wioski afrykańskiej tuż nad jeziorem Wiktorii jest studnia (niestety nie ma)?



Wielokrotnie już Google Earth pomagało mi w życiu i pewnie wielokrotnie mi jeszcze pomoże. Program ten się rozbudowuje, danych geograficznych przybywa, przybywa też budynków 3D, które użytkownicy mogą samemu tworzyć. Płynna wizualizacja tego wszystkiego wymaga jednak dużo lepszej karty graficznej. I dla tej jednej aplikacji naprawdę warto zainwestować w kartę graficzną 3D jak dla prawdziwego gracza!

Ciekawe, czy i kiedy pojawi się wersja Google Earth na super graficzne konsole, takie jak XBOX 360 oraz na Playstation 3. To by był czad – i jeszcze na ekranie z full HD. Odjazd.

Brak komentarzy: