25 lutego 2008

Steve Ballmer sprzedaje Windows

Jeśli ktoś nie wie, jak należy sprzedawać swoje produkty (szczególnie w TV w USA) i jak energetyzować konsumentów, to Steve Ballmer (obecny prezes Microsoft) pokazuje nam to w jednej z pierwszych reklam Microsoft Windows. Gość robi to w swoim własnym, niepowtarzalnym stylu.


Obiecana reklama:





Jak ktoś jest fanem Steve'a to tutaj jeszcze inne słynne wystąpienie:






19 lutego 2008

Morze to jest to, co tygryski lubią najbardziej

Jestem na naszym firmowym Roadshow 2008 w Gdyni, w hotelu Nadmorskim, którzy rzeczywiście jak się okazało jest nadmorski. W związku z tym nie omieszkałem rzucić okiem na nasze morze (czyli Morze Bałtyckie, a w zasadzie na Zatokę Gdańską). A że pogoda rewelacyjna (wiosna jakby nastała, czy co?), to i wrażenia super. Spacer krótki, bo spotkanie się już zaczęło, ale i tak warto było się przez całą Polskę tłuc.






Pozdrawiam znad morza!

15 lutego 2008

Tal Wilkenfeld

Walentynki się skończyły, ale jeśli chcesz młody człowieku przeżyć jeszcze chwilę romantyczną przy muzyce, to polecam nagranie wideo z festiwalu gitarowego Crossoroads, który odbył się w zeszłym roku pod Chicago. Festiwal (organizowany przez Erica Claptona) jest charytatywny, ale to nie jest istotne. Mam pożyczone DVD z tego koncertu i tam występuje na basie Tal Wilkenfend wraz z legendarnym i nieśmiertelnym Jeff'em Beckiem. Popatrz szczególnie na nią (tu w nagraniu na YouTube):

UWAGA! KONIECZNIE NA SŁUCHAWKACH LUB KOLUMNACH Z BASEM



Dziewczyna ma 22 lata, gra na światowym poziomie z samym Jeffem Beckiem i jest kurcze tak swobodna. Oj, uwielbiam dobry bas. Dla mnie rewelacja. Zakupiłem płytę – zrecenzuję, kiedy do mnie dojdzie.

Drugie nagranie. Tu nie romantyczne, ale pełne energii. Zobacz, co się tam dzieje. Pełen odjazd:

UWAGA! KONIECZNIE NA SŁUCHAWKACH LUB KOLUMNACH Z BASEM



Dziękuję Piotrowi za hint!

14 lutego 2008

Cloverfield

Widzieliście "Cloverfield", czyli po naszemu "Projekt Monster"? Film ten leci obecnie w kinach. Był ciekawie promowany i w ogóle zapowiadał się dość niezwykle - tajemniczo. I rzeczywiście – jest to można by rzec ... nietypowa produkcja. Wszystkim fanom filmów grozy lub też tajemnic polecam szczerze. Wszystkim znawcom i pasjonatom kina szczególnie mocno. Będę trochę spoilerował, więc jeśli chcecie iść – nie czytajcie dalej!

Film jest zrealizowany amatorską kamerą, ale jest bardzo dobrze technicznie. Ten zabieg zresztą tylko wzmacnia efekt. A efekt jest ...uh... przejmujący! Naprawdę! Z "Blair Witch Project" nie ma to nic wspólnego – wbrew pozorom. Generalnie centralne miejsce fabuły to atak dziwnego potwora na Manhattan. Trochę to przypomina miejscami atak terrorystyczny, bo z Manhattanu wiele nie zostaje. Szczególnie, jak włącza się wojsko i operacja "Młot" (możecie się domyślić, co to oznacza). Pomysł filmu opiera się jednak na tym, że wszystko jest kręcone przypadkiem kamerą jednego z bohaterów. Po prostu koleś kręcił imprezę pożegnalną kumpla i nagle ni z gruszki ni z pietruszki BUM i robi się niesamowite zamieszanie. W większości filmów katastroficznych lub akcjo-terrorystycznych widzimy wszystko oczami narratora, wojska lub (najczęściej chyba) ratującego świat bohatera. Akcja się rozwija i najczęściej wiemy skąd niebezpieczeństwo przyszło i dlaczego. A jak zawala się budynek i ludzie uciekają ulicą i chowają się do sklepów, czy do stacji metra, to widzimy to niejako z boku. Jest to tylko tło. Normalnie wiec ginący lub uciekający w popłochu statyści są mięsem armatnim (często generowanym komputerowo). A tutaj kamera jest cały czas z tymi ginącymi statystami. Upada na ziemię, wala się w kurzu, jest brudzona krwią, służy za jedyną latarkę w ciemnościach i pełni niemal rolę jednego z bohaterów. Robi to niezłe wrażenie bycia w centrum akcji. To przeżywanie filmu katastroficznego (a takie lubię) z zupełnie innej perspektywy. Trochę jak w fimie "World Trade Center" Oliviera Stone'a, gdy wieża WTC wali się na policjantów na dole. Wszystko z ich właśnie perspektywy. Przeżywamy to tak, jakbyśmy właśnie byli takimi szarymi żuczkami w centrum wielkiej, kompletnie niezrozumiałej akcji. W podobnie katastroficznym filmie, Godzilla też atakuje Nowy Jork, ale tam widzimy wszystko zupełnie innymi oczami: tam bohaterowie ratują świat (i my razem z nimi), a tutaj próbujemy wraz z nimi ujść z życiem. Przy okazji nie raz robiąc w gacie ze strachu!

Fragmenty akcji kojarzą mi się miejscami z Gears of War (tylko bez spluw) a może nawet bardziej z Half Life 2. Wrażenie w tych grach jest podobne. Wszystko z perspektywy bohatera. Uciekamy przed niebezpieczeństwem przebijając się przez dziwne miejsca, zawalone korytarze, walcząc przy okazji z dziwnymi stworami (no tutaj mniej walczymy, bo nie mamy czym). I tam też często nie mam muzyki – zupełnie jak w Cloverfield. To też był niezły zabieg (zresztą zupełnie naturalny biorąc pod uwagę sposób kręcenia). A propos gier: jak widać filmy i gry zaczynają się wreszcie upodobniać. To bardzo dobrze! Aby to zrozumieć wystarczy pograć trochę w Mass Effect – ale o tym innym razem.


6 lutego 2008

mobilny Subiekt

Wczoraj rozpoczęliśmy sprzedaż mobilnego Subiekta, czyli przeznaczonej na komputerki Windows Mobile wersji tego popularnego systemu obsługi sprzedaży. Program jest przeznaczony do online i offline obsługi różnego rodzaju sprzedawców w terenie i przedstawicieli handlowych bądź reklamowych. Systemik jest bardzo lekki i przyjemny. Zwracaliśmy przede wszystkim uwagę na atrakcyjność graficzną i łatwość użycia – podstawową zasadą było, aby wszytko dało się obsługiwać palcem. Oceńcie sami:

Główny ekran mobilnego Subiekta Moduł obsługi kontrahentów Wystawianie dokumentu w mobilnym Subiekcie

Cena 650 zł netto na stanowisko, szczegóły tutaj.