24 października 2006

Ukraina

A więc wróciłem, wróciłem z Ukrainy i cóż...było naprawdę sympatycznie. Oto moja krótka i chaotyczna relacja pisana trochę na kolanie w trakcie pobytu tam. Mam w planie zmienić mocno moją stronę internetową i wrzucić tam więcej zdjęć. Tutaj tylko część.

Wjazd na Ukrainę przez przejście graniczne w Korczowie jest jak przejazd z obecnych Niemiec na Polską wieś 10 lat temu. Droga od granicy jest dużo gorsza niż droga ze Zgorzelca do Bolesławca. Tak - to jest możliwe. Powiem więcej i zabrzmi to jak herezja: drogi w Polsce są całkiem niezłe.

Jechaliśmy z Krakowa do Rzeszowa i klęliśmy na czym świat stoi – takie były korki, rozkopy i objazdy. Ale dopiero jazda od granicy okazała się prawdziwym wyzwaniem. Dziury, koleiny (a w zasadzie wąwozy), brak oświetlenia, brak pasów, brak słupków przy drodze, krowy (bez świateł stopu) idące z pastwiska drogą E265 wieczorną porą, nierówna (bardzo) nawierzchnia, samochody bez świateł (wieczorem) i nie używające kierunkowskazów... Miejscami istny koszmar.
Ukraina jest śliczna. Zaniedbana, ale śliczna. Miasta i wioski wyglądają może mało zachęcająco, ale za to mają tyle uroku. Ludzie są bardzo serdeczni, prości, ale przez to tym bardziej sympatyczni.

To co jest tu charekterystyczne: jest kuuuupa miejsca, wioski są rozległe, pola ogromne, tereny miedzy miejscowościami nie zamieszkane. Druga sprawa: wieczorem jest ciemno. Po prostu ciemno jak u murzyna...wiadomo gdzie. U nas jak się jedzie nocą drogą, to co chwilę jest oświetlona wioska, na ulicach w miastach są latarnie i poza tym przy drogach jest mnóstwo podświetlanych reklam, odblaskowych tablic i znaków, kocich oczu, itp. Jeśli jedziesz drogą, to czujesz, że jedziesz drogą. Tutaj jedziesz przez czarną jak smoła noc i gdyby nie długie światła – zginąłbyś. Nie ma słupków przy drogach, często nie ma nawet białej linii pośrodku drogi


Przełom Dniestru jest piękny. Przejeżdzałem przez dwa most, jeden duży, betonowy, a drugi starszy, drewniany. Przejazd jest po prostu uroczy. Doskonale teraz rozumiem, co tak zaurocza w kresach wschodnich. Nawet teraz, kiedy wokół tutaj bieda i bałagan. Zachwyca ta przyroda, bo ona nadala jest przepiękna.


Byliśmy też w górach – w Karpatach. W takim ukraińskim znanym kurorcie Jaremczy – niedaleko Kołomyji. Góry przypominają bardzo Sudety. Ładny wodospad, trochę skał, śliczne jesienne liście na drzewach. Szkoda, że domy i okoliczne zabudowania szpecą ten krajobraz. Niestety wszystko jest zaniedbane i biedne.


Sama Kołomyja z drugiej strony zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie - miasto poukładane, czyste i cywilizowane. Odwiedzieliśmy muzeum pisanek, które same jest rownież w kształcie pisanki. Zabawne doświadczenie.


To, czym nas tam częstowali, jest przepyszne. Czasami ciężkie i tłuste, ale pyszne. Ostatniego wieczoru jadłem na przykład jakieś takie pierożko-uszka mięsne w sosie podobnym do beszamelowego, ale z dodatkiem papryki. Smakowitość. Podobno to tutejsza specjalność. Nazwy nie zapamiętałem. Zdjęcia nie zrobiłem. Po prostu zjadłem.


Mnóstwo polskich miast i polskich pamiętek. Buczacz, Czortków, Halicz, Kołomyja, Horodenka. Na cmentarzach polskie groby, w miasteczkach polskie kościoły.


Mimo nazwiska, mimo tego, że spora część miasteczka Horodenka zna jednego lub drugiego Kotełko lub nazywa się Kotełko, mimo tego, że w sumie w jednej czwartej jestem formalnie rodowitym ukraińcem i mam ukraińskie nazwisko - czuję się i jestem Polakiem. I kiedy dziś widziałem tyle polskich kościołów, polskich napisów na murach, spotkałem nawet kilku Polaków ... nie było siły – łza musiała polecieć z oka.


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

...wybrałeś prześliczne zdjęcia do tej opowieści. To chyba była podróż sentymentalna...

Aż chce się krzzyknąć "Na koń!"

Mała wróżka wód

Anonimowy pisze...

Anonymous said...
...wybrałeś prześliczne zdjęcia do tej opowieści. To chyba była podróż sentymentalna...

Aż chce się krzzyknąć "Na koń!"

Mała wróżka wód

Anonimowy pisze...

Witam
Prześliczne zdjęcia, chociaż osobiście bywałam w tamtejszych stronach i dane mi było widzieć to piękno.
Naprawdę super robota i ciesze sie ze trafiłam na twój Blog bo mile wspominam wakacje w Ukraińskich Tatrach