2 sierpnia 2007

Atrapa na tablicę rejestracyjną

Jadąc ostatnio przez Polskę stwierdziłem po raz kolejny, że jeździ się potwornie. Korki, roboty drogowe, wąskie, kręte drogi (nawet te E), ciężarówki i inne zawalidrogi (np. stare maluchy). Ponieważ ostatnio przejechałem kilka tysięcy kilometrów przez południowy zachód USA, to potrafię tym bardziej docenić szerokie, proste drogi, niewielki ruch i auta jadące równo 65 mil na godzinę. Bez względu na wielkość motorhome. Silniki tam i tak mają potężny zapas mocy. A paliwo jest zdecydowanie tańsze.


Tak więc nie dziwię się, że kierowcy u nas cisną. Bo jak jedziesz kilkanaście minut za jakimś trupem krętą i wąską drogą (choć jest to droga międzynarodowa) i potem jeszcze trafiasz na roboty drogowe i ruch wahadłowy, to jak w końcu pojawia się kawałek prostej i brak ruchu z przeciwka momentalnie (u mnie nawet bardziej niż momentalnie) masz na liczniku 160 km/h albo i więcej. Ja w każdym razie też tak jeżdżę. Nie mogę zdzierżyć tej monotonii i muszę czasem przycisnąć. Wiem, wiem łamię przepisy...

A propos łamania przepisów: Kiedyś już obmyśliłem taki projekt, a dziś mi się przypomniało. Otóż mając CB radio jest człowiek mniej więcej zabezpieczony przeciw niebieskim ufoludkom, ale na stojące przy drodze fotoradary siły nie ma. Są oczywiście GPS-owe dodatkowe mapy pobierane do AutoMapy, czy iGO, ale ich jakość pozostawia bardzo wiele do życzenia. Poza tym przy częstości zaznaczonych tam potencjalnych fotoradarów człowiek nic tylko musi zwalniać. Nie o to chodzi.

Trzeba więc od drugiej strony. Jak więc zrobić, aby zdjęcie z fotoradaru było nieważne? Niby proste. Wystarczy nie mieć tablicy rejestracyjnej z przodu. No, ale jak cię złapie patrol? Słabo. Najlepiej mieć tablicę jak James Bond. Taką chowaną lub zmienną. Najlepiej gdyby chowała się ona sama pod wpływem prędkości… No więc, jadąc sobie kilka lat temu przez nasz piękny kraj i nudząc się jak mops za kółkiem wykombinowałem sobie w głowie nakładkę na tablicę składającą się z małych żaluzji z dźwignią-żaglem poruszanym przez wiatr. Po prostu, gdy samochód jedzie odpowiednio szybko, pęd powietrza powoduje zamknięcie żaluzji i zasłonięcie tablic. Odpowiednio dobrana sprężyna powodowałaby powrót żaluzji do stanu "otwartego", gdy pęd powietrza z przodu auta nie jest zbyt silny. W takim położeniu tablicę rejestracyjną normalnie byłoby widać i nikt by się nie przyczepił. Gdybym to zaczął produkować, zrobiłbym fortunę. He he…

Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że pomysł jest bardzo amatorski, bo nakładkę z żaluzjami byłoby jednak widać w czasie ewentualnej kontroli. Gdyby jednak – myślałem sobie dalej – wykombinować taką bezbarwną farbę, którą możnaby pokryć tablicę rejestracyjną, a która zmieniałaby kolor na przykładowo czarny pod wpływem pędu powietrza. To by był hit lepszy od wszystkich sprayów. Od tego czasu szukałem substancji, która mogłaby taki efekt powodować. Nie znalazłem, ale znalazłem coś innego. Polimer PProDot-Me2, który zmienia barwę pod wpływem napięcia elektrycznego. W każdym razie sprawę załatwiłaby bezbarwna warstwa tego polimeru nałożona na tablicę rejestracyjną i zasilana z czujnika podłączonego do prędkościomierza i nastawionego na próg np. 70 km/h. Proste i skuteczne. Prędkość się zwiększa, lekki impuls i tablica robi się cała czarna. Auto zwalnia, tryk i tablicę dalej widać. Oczywiście jest to niezgodne z przepisami, więc proszę z pomysłu nie korzystać. Napisałem to tylko dla ćwiczenia umysłowego. I tak w USA mają już na bazie PPro-Dot-Me2 zrobić elektryczne okulary przeciwsłoneczne, więc ten pomysł tablicami rejestracyjnymi i tak ktoś za jakiś czas wymyśli.

A propos dalej tego typu rzeczy, choć oczywiście są to dalekie skojarzenia, to ostatnio czytałem o kierowcy, który zbuntował się przeciw (skądinąd sensownemu) przepisowi nakazującemu jazdę na światłach cały rok. Pomysłowy gość sfotografował zapalone światła swojego auta, wydrukował je porządnie w wielkości 1:1 i przykleił na zgaszone światła. Efekt podobno rewelacyjny. Wygląda to mniej więcej tak samo, a nie zużywa żarówek i prądu. Nie mówię, że to to samo, co moje antyfotoradarowe nakładki, ale koncept jest z tej samej beczki - przyznacie. Odsyłam do poczytania w celach rozrywkowych.

30 czerwca 2007

iPhone - teraz

W USA ruszyła sprzedaż iPhone. Nie mogę się doczekać, żeby pobawić się tym cackiem, pomacać go. Może nawet kupić. Już za parę dni będę miał okazję i na pewno o tym tutaj napiszę. Na razie zachęcam do rzucenia okiem na filmiki: http://www.apple.com/iphone/usingiphone/guidedtour.html

28 czerwca 2007

Handel elektroniczny

Allegro – po kolejnym spotkaniu użytkowników, które odbyło się w Poznaniu w zeszłym tygodniu (o poprzednim pisałem wcześniej) – zaczyna pojawiać się w prasie z informacjami na temat sklepów i wejścia na teren nowych krajów. Nasz kraj wyróżnia się jednak na tle innych krajów naszego regionu specyficznym podejściem do handlu internetowego. Wiadomo, że mnóstwo internautów kupuje w sieci i że ten rynek rośnie. To trend, który działa tak samo na całym świecie. Ale w naszym kraju dość specyficznie podchodzi się do handlu i większa część transakcji odbywa się na serwisach aukcyjnych (głównie Allegro). W innych krajach Europy wygląda to mniej więcej tak, że ok. 20% transakcji elektronicznych odbywa się na serwisach aukcyjnych, reszta w sklepach internetowych. W Polsce natomiast ponad połowa transakcji odbywa się na serwisach typu Allegro. Polacy po prostu bardziej ufają handlowi "wymiennemu". Dla nas jest to chyba bardziej naturalne i łatwiejsze do zaakceptowania.

Ciekawostki nieco z innej beczki: w znajomości komputerów i Internetu przodują raczej mężczyźni. To taka obiegowa opinia, prawda? Natomiast okazuje się, że jeśli patrzymy na zakupy w Internecie proporcje płci są zachowane praktycznie 1:1. Wynika to pewnie z tego, że najpopularniejszą (pod względem liczby sprzedanych przedmiotów) kategorią na Allegro jest "Odzież, obuwie i dodatki" z 7,3 milionami transakcji w 2006 roku (obrót 260 mln złotych). Drugą jest "Zdrowie i uroda" (3,9 mln transakcji), trzecią "Dom i ogród" (3,6 mln transakcji). Całe szczęście, że kategoria "komputery" jest nadal na pierwszym miejscu pod względem finansowym z wynikiem 300 mln złotych (przy całkowitym rocznym wyniku całego handlu na Allegro na poziomie 2,5 mld złotych w 2006 roku).

(źródło: materiały Allegro.pl ze spotkania SA2007)

16 czerwca 2007

Odkrywcy z kasą

Wyszło na to, że muszę trochę zareklamować, albo inaczej pochwalić się (się = firmę). Jako jedna z metod rekrutacji oraz próbowania nowych pomysłów InsERT funduje 20 tyś zł na 3 nagrody dla grup studenckich w konkursie "Odkrywcy z kasą". Organizujemy grupy, które przez cały rok robią projekty wg naszych pomysłów. Robimy to już drugi raz i trzeba przyznać, że zainteresowanie jest spore. W tym roku mamy 13 grup studenckich z różnych uczelni Wrocławia. Naprawdę bardzo fajnym doświadczeniem jest obserwacja pomysłowości niektórych ludzi. Widziałem to również będąc jurorem ImagineCup w tym roku. Polscy studenci potrafią wymyślić niesamowite rzeczy. Dziś rozmawiałem ze znajomym mieszkającym w Nowym Jorku i kiedy usłyszał, że pracuję w branży softwareowej stwierdził, że u nich Polska jest z tego znana i za to poważana. Strasznie miło jest usłyszeć takie rzeczy, naprawdę. Coś w tym kraju jednak się dzieje, co nie?

Wracając do konkursu to gdyby tylko móc zrealizować finalnie, do końca wszystkie pomysły… eeeh. Niestety produkcja oprogramowania to nie taka prosta rzecz, o czym niejedni się już przekonali. I nie chodzi tylko o samo tworzenie softu – również o jego przetestowanie, dokończenie, wydanie, opakowanie, sprzedanie, dystrybucja, serwis, rozwój. Nie raz rozmawiając ze studentami z czwartego roku widzę, że nie do końca zdają sobie oni sprawę z konsekwencji biznesowych. Oraz możliwości. Na przykład dzisiejsze posiedzenie sejmu: dla nas rewelacja.

Z biznesowym pozdrowieniem!

14 czerwca 2007

Gadu-gadu polityczne?

Po wczorajszej konferencji prasowej pana Foltyna, autora Gadu-Gadu, który zakłada sobie partię polityczną PSD (i w dodatku lewicową) oraz będzie się bawił w ratowanie świata wykonuję 3 ruchy:

  1. Sprzedaję wszystkie akcje spółki Gadu-Gadu SA, które posiadam (posiadam bardzo niewiele),
  2. Zaprzestaję używania komunikatora Gadu-Gadu i przesiadam się wyłącznie na stary, sprawdzony Skype,
  3. Będę do tego namawiał wszystkich.

Powód? Pan Łukasz Foltyn nadal jest drugim udziałowcem w spółce Gadu-Gadu SA (posiada obecnie ok. 15% udziałów) notowanej na warszawskiej giełdzie. Używanie programu Gadu-gadu (który nawiasem mówiąc niegdyś był naprawdę fajnym, bardzo prostym, szybkim i malutkim komunikatorem, a obecnie stał się niezłą kobyłą zalaną reklamami) napędza więc pieniądze do kieszeni pana Foltyna, a co za tym idzie współfinansuje jego partię polityczną (i nie pomaga tu dodatkowo to, że jest to partia lewicowa). Jeśli chciałbym finansować działalność jednego lub drugiego pana, to robiłbym to świadomie za pomocą składek, datków lub darowizn. Takie kombinacje, jak proponowana przez pana Foltyna, nie odpowiadają mi. Nie podoba mi się również praktycznie monopolistyczna pozycja Gadu-gadu w Polsce (podobnie, jak nie podoba mi się praktycznie monopolistyczna pozycja Allegro). Nie podoba mi się również to, że z jednej strony mamy państwo policyjne, które szykanuje lekarzy, wykreśla z listy lektur mniej politycznie-poprawne pozycje, a teraz ma podobno nawet zabraniać noszenia koszulek ze znakiem Maryśki oraz występowania zespołom heavymetalowym promującym satanizm (nie wspominam nawet o aferze z Teletubisiami) – natomiast z drugiej strony mamy zapowiedź lewicowej partii politycznej (fuj, jak mi się to źle kojarzy), która potencjalnie ma możliwość (przez osobę swojego założyciela) kontrolowania komunikacji (zarówno treści, jak i technicznej możliwości) wielu firm i osób prywatnych w Polsce. Wiem, wiem – to paranoja. Nikt nie podsłuchuje naszych rozmów na Gadu-gadu, prawda? Ale ja wolę dmuchać na zimne. Zbyt wiele firm w Polsce korzysta z Gadu-gadu służbowo i za jego pomocą wymienia cenne i poufne informacje. Trzeba to zmienić…

1 czerwca 2007

Microsoft Surface

Kilka miesięcy temu pisałem o elektronicznych stołach, które tu i ówdzie zaczynają się pojawiać. Czy to w filmach, czy w realu.


Z tej samej beczki: Microsoft poinformował o wprowadzeniu na rynek serii produktów Surface, które służą dokładnie temu samemu: wspólnej pracy lub zabawie (na razie chyba głównie zabawie) przy elektronicznym stole. Microsoft Surface ma się pojawić w sprzedaży dopiero pod koniec roku, a na razie będzie można go zobaczyć przy okazji różnych pokazów i konferencji. Oj chciałoby się dotknąć, pomacał, pobawić się... Może będzie okazja na którejś z organizowanych przez Microsoft konferencji…

Z pokazanych w Internecie obrazków wynika, że interfejs Surface idzie w takim kierunku, w jakim poszedł interfejs iPhone – chodzi o jak najlepsze odwzorowanie rzeczywistości tak, aby człowiek miał wrażenie, że obcuje z przedmiotami materialnymi, że ma z nimi niemal fizyczny kontakt, podczas gdy są to tylko wirtualne twory pokazane na ukrytym pod powierzchnią stołu ekranie.

Czy będziemy widzieli więcej takich stołów? Zamawianie jedzenia w restauracji z takiego menu dostępnego w każdej chwili wraz ze zdjęciami i animacjami produktów musi być przyjemne. Aczkolwiek obcowanie z oprawioną w skórę książeczką pełną niespodzianek o smakowitych nazwach ma swój niezaprzeczalny urok. Mam więc nadzieje, że w niektórych knajpach menu pozostaną. Mimo, że jestem gadżeciarzem…

UPDATE: Polecam rzucić okiem na filmik...

22 maja 2007

ImagineCup 2007

Dziś zaczynają się polskie finały ImagineCup 2007. W tym roku zostałem zaproszony jako sędzia i będę miał wielką przyjemność uczestniczyć w tym wydarzeniu. Poziom niektórych prac, przesłanych mi wcześniej, jest wyrównany. Spodziewam się więc ciekawego finału. Swoją drogą interesujące jest (co obserwuję od kilku lat) jak Microsoft potrafi zebrać w jednym miejscu przedstawicieli firm konkurencyjnych. Z wieloma z widocznych tej stronie ludźmi widziałem się nie raz przy okazji różnego rodzaju konferencji i spotkań. Zawsze potrafimy znaleźć wspólny język i czasami nawet ustalić coś konstruktywnego. Budujące!

15 maja 2007

Sello w publicznej wersji testowej na: www.sello.pl

No wreszcie! Udało się. Po wielu bojach wypuściliśmy dziś publiczną wersję testową Sello, o którym pisałem wcześniej. Dziś portal www.sello.pl ujrzał światło dzienne. Wraz z nim publiczna wersja beta nowego produktu. Zapraszam wszystkich zainteresowanych handlem w serwisach aukcyjnych (szcególnie na Allegro), gdyż Sello (w połączeniu z systemem InsERT GT) jest obecnie najbardziej zaawansowanym i rozbudowanym (w Polsce) oprogramowaniem do obsługi masowego handlu na serwisach aukcyjnych.