4 grudnia 2009

Śladami Froda przez kraj na końcu świata

Podróż przez Nową Zelandię była nie tylko okazją do zobaczenia pięknych widoków i przeżycia wesołych przygód (również tych związanych z nie do końca sprzyjającą pogodą), ale również do zwiedzenia miejsc, gdzie kręcona była trylogia filmowa Władca Pierścieni.

Nieco drogie błyskotki Na początku warto zaznaczyć, że pamiątki i wycieczki tematyczne związane z filmem są tutaj na porządku dziennym – szczególnie w niektórych regionach Nowej Zelandii. A ponieważ wiele miejsc jest dostępnych tylko z wycieczką (są na terenie prywatnym lub niedostępnym) można tu wydać sporo pieniędzy na odwiedzenie dokładnie tych lokacji, gdzie kręcono poszczególne ujęcia. Niestety moje własne, krótkie, nowozelandzkie doświadczenie dowodzi, że miejsca te były najczęściej sporo przerabiane (dosypywano liści, przesadzano drzewa, budowano dekoracje, czy też dorabiano tła komputerowo) i dokładnie tak, jak na filmie zobaczyć się ich i tak nie da. Dla fanów są jednak wszelkie gadżety (jedyny pierścień, elfi płaszcz, brosza z Lotthlorien), a nawet takie wycieczki, gdzie można spotkać konie używane w czasie kręcenia filmu w tym Hasufela i Aroda, na których jeździli Aragorn i Legolas z Gimlim. Ponieważ - co tu kryć - budżet naszej wyprawy jest dość napięty, nie wybrałem się na żadną z oferowanych wycieczek, ale z książką (zakupioną specjalnie na początku w tym celu) w ręku ruszyłem na eksplorację obu wysp. Specjalnie dla fanów książki i filmu kilka migawek z miejsc, które udało mi się odwiedzić.

Hobbiton - Matamata Pierwsze miejsce to miasteczko Matamata (na Wyspie Północnej), gdzie niedaleko kręcono Hobbiton i gdzie nadal są zachowane części planu filmowego. Można je zwiedzać z wycieczką połączoną również ze zwiedzaniem farmy na której zbudowano wtedy plan filmowy i obserwowaniem procedury strzyżenia owiec. :-( Jakoś tak nie do końca pasuje, prawda? Wycieczki nie odbyłem również z przyczyn czasowych, bo byliśmy tylko przejazdem, więc na pocieszenie zdjęcie z visitor center.

Poważne zwiedzanie rozpoczęło się od Tongariro National Park, czyli miejsca gdzie kręcono Mordor. Jest to przepiękny, wulkaniczny park narodowy z trzema aktywnymi wulkanami, gdzie odbyliśmy z całą drużyną 4-dniową wyprawę dookoła Orodruiny, Góry Przeznaczenia, czyli Mount Doom. W rzeczywistości był to wulkan Mount Ngauruhoe, którego boki pokryte są plątaniną wulkanicznych skał przywodzących rzeczywiście na myśl Mordor. My mieliśmy słoneczną pogodę, ale w Mordorze przecież było ciemno i mrocznie, więc resztę musicie sobie wyobrazić:

Góra Przeznaczenia- Mt Ngauruhoe

Mordor - zbocza Mt Ngauruhoe

Pustkowia Mordoru wokół Mount Doom

Równiny Dagorlad  - Bitwa ostatniego przymierza

 

Emyn Muil - Whakapapa Kawałek dalej przy stacji narciarskiej Whakapapa, można znaleźć się w Emyn Muil, skalnych labiryntach, gdzie Frodo i Sam błądzili po oddzieleniu się od reszty drużyny pod Amon Hen (początek Dwu Wież). Pustkowia te były kręcone w okolicach widocznej tu na zdjęciu ściany (Meads Wall), gdzie kręcono również scenę w której Gollum schodzi z góry do obozu Hobbitów i zostaje schwytany na elfie lasso. Wdrapałem się z aparatem na tą skałę i rzeczywiście muszę przyznać – niegościnnie. Nie dość, że złowrogo to wygląda, to jeszcze wiatr dmie jak szalony. Zimno, głodno i do domu daleko - zupełnie jak z Hobbitami wędrującymi w stronę Mordoru.

Ścieżka Umarłych Następnym etapem były okolice Wellington, stolicy Nowej Zelandii, gdzie umiejscowione są też studia filmowe oraz firma Weta, odpowiedzialna za efekty specjalne do filmu. Najpierw udało się odwiedzić miejsce, gdzie kręcono drogę Dimholta, czyli Ścieżkę Umarłych. Tam to właśnie Legolas opowiada Gimliemiu mrożącą krew w żyłach historię. Ścieżka (Putangirua Pinnacles na drodze do Cape Palliser) jest dostępna po godzinnym spacerze dnem strumienia pomiędzy dziwnymi i mrocznymi kolumnami skał wyglądającymi tak, jakby się miały zaraz zawalić. W okolicach jest też Rivendell, ale lało wówczas niemiłosiernie – przykro mi.

W samym Wellington odwiedziliśmy najbardziej znane i reklamowane w Wellington miejsce, czyli plan, gdzie kręcono scenę na drodze już poza Shire. To ten moment, gdy na Froda i Sama wpadają Merry i Pippin, a następnie Hobbici gonieni przez starego Magotta spadają w dół zbocza wprost na pieczarki. Chwilę potem na drodze pojawia się Czarny Jeździec – Nazgul. Udało mi się znaleźć dokładnie to miejsce, drogę (choć na filmie została sporo podrasowana dodatkowymi liśćmi i krzakami) oraz drzewo, pod którym Hobbici zbierali pieczarki w momencie, gdy Frodo krzyknął “Szybko! Zejdźcie z drogi!”. Ścieżka prowadząca do tego miejsca w parku Mount Victoria jest nawet oznaczona jako Hobbit’s hideout – kryjówka Hobbitów.

Nazgul nadjeżdża Get off the road - Mt Victoria jako zewnętrzny Shire

Będąc w Wellington nie można nie odwiedzić firmy Weta oraz otwartego dość niedawno małego muzeum – Weta Cave. Tam oglądaliśmy film poglądowy – jak robiono niektóre efekty, oraz różniste eksponaty w muzeum i gadżety do kupienia w sklepiku. Poniżej mała kolekcja:

Weta cave Trole z Hobbita już nieco porośnięte trawką
Balrog Hobbici
Złoty dwór Medusel Twierdza w Helmowym Jarze
Galadriela Gandalf
Gollum Gimli w pudle
Nazgul Uruk-hai

Na południe od Rivendell Dalej będzie widoczek z parku narodowego Kahurangi, gdzie kręcono sceny na południe od Rivendell a szczególnie moment, gdy drużyna zostaje zaskoczona przez stado ptaków – szpiegów Sarumana. Tu również powstały ujęcia z wschodniej bramy Morii. Niestety aby dostać się dokładnie na te skały trzeba wynająć helikopter. Musi więc tu wystarczyć widoczek na te właśnie góry zrobiony z przełęczy nad jeziorem Codd (jest to sztuczne jezioro powstałe w wyniku postawienia tamy napędzającej elektrownię wodną poniżej).

Ucieczka do brodu Następnym miejscem były okolice miasteczka Tarras na Wyspie Południowej, gdzie kręcono sceny ucieczki do brodu, czyli moment, kiedy Arwena z mdlejącym Frodem ucieka konno przed Nazgulami. Miejsce odnalazłem i jest kropka w kropkę jak to z filmu, choć – trzeba przyznać – wygląda jakoś znajomo. Ktoś mógłby pomyśleć, że zdjęcie zostało zrobione w jakimś lasku po Wrocławiem. :-)

 

Pelennor W okolicach Twizel na Wyspie Południowej, niedaleko drogi prowadzącej w kierunku Mount Cook, najwyższej góry Nowej Zelandii, można znaleźć miejsce, gdzie kręcono bitwę na Polach Pelennoru. Tutaj znowu nie można dostać się na prywatny teren, ale już w pobliżu drogi widok jest kropka w kropkę jak na filmie (pomijając choinki).

 

Prawie jak Rohan Na koniec zdjęcie z Rohanu, choć nie dokładnie z miejsca, gdzie go kręcono. Rejon ten sam (centralne Otago) i widoki bardzo podobne.

Miłego oglądania!

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dzięki Błażeju za relację z plenerów "Władcy Pierścieni" :)
Z waszych relacji wynika, że Nowa Zelandia to wyjątkowo piękna kraina, a na niektórych zdjęciach zakątki , tak jak piszesz w ostatniej relacji, jakby znajome ;)
Zdecydowanie lepiej będziemy mogli podziwiać te krajobrazy w większym formacie, już po Waszym powrocie. pozdrawiam :D
Teresa

recoleta pisze...

Wielka szkoda, że zdjęcia są takie małe. Niestety, na takich znaczkach pocztowych niewiele widać. Ale wyprawa arcyciekawa i zazdroszczę.

Blazej Kotelko pisze...

No rzeczywiście. Nie tak miało być, więc spróbuję podlinkować większe zdjęcia pod te miniaturki w tekście.

Blazej Kotelko pisze...

Czytelnikow przepraszam za poczatkowe malutkie powiekszenia. Teraz juz kazde zdjecie jest podpiete do duzego pliku. Prosze klikac do woli i ogladac widoczki.

Pozdrowienia z Australii

recoleta pisze...

Super, teraz wszystko wygląda zupełnie inaczej. Ale przy okazji... tak się zastanawiam... czy rzeczywiście trzeba było jechać aż do Nowej Zelandii, aby tam nakręcić ten film? W sumie, to jest sporo bardzo podobnych miejsc w Polsce. Skoro i tak sceneria była potem podrasowywana cyfrowo... Niemniej sceny w filmie są genialne, ale pewnie to głównie zasługa grafików z najwyższej półki.

Blazej Kotelko pisze...

Wiesz co, to jest jednak inny kraj i inne krajobrazy. W Polsce byś tego nie nakręciła na 100%. W Nowej Zelandii jest też ten tai lekki klimat odludzia i zagubienia. Jak Śródziemie.

Anonimowy pisze...

czego szukalem, dzieki

Janka pisze...

Widze ze dosc dlugo nikt nie dodawal komentarzy... Troszke Ci zazdroszcze tej podrózy sladami "druzyny pierscienia"... ale co sie odwlecze to nieuciecze jak to mawiaja.:) Dzieki za dodanie fotek, i nazw miejsc jest to naprawde przydatne. The Lord of the Rings - zwariowalam na punkcie tego filmu, w zasadzie calej trylogii jak i zarówno ksiazek. A to ze Ktos byl w miejscu ich filmowego zycia jest dodatkowym atutem iz jest jednak cos mozliwe. Dzieki wielkie, teraz ja jade do Nowej Zelandii!!!:))) Pozdrawiam@@@@